Jak przekonać współmałżonka?
31 / 05 / 2021
Decyzja o edukacji domowej musi być podjęta przez oboje małżonków. Jej skutki bowiem zaważą na całym ich życiu: ich wzajemnych relacjach, finansach, wychowaniu…
I tu pojawia się często problem w postaci braku jedności. Jedno bowiem z rodziców bardzo chce edukacji domowej, a drugie pozostaje kompletnie nieprzekonane. To drugie to przeważnie mąż. Napisałam o tym w swojej książce: “Na początku trudno ich przekonać. No bo przecież należą do grupy Marsjan, których naczelną zasadą jest niezmienianie tego, co działa. A szkoła, ogólnie rzecz ujmując, jakoś do tej pory działała i dzieci wyrastały na ludzi. więc po co wchodzić w coś, czego się nie zna i co, być może, przyniesie owoce nie takie, jakich się spodziewamy?
Wielu znanych mi mężczyzn obawia się niewiadomej. Boją się o żonę, o to, jak to na nią wpłynie, czy sobie poradzi i jak będą funkcjonować jako rodzina. Mężczyzna chce, by dom był oazą spokoju. Czy w takiej sytuacji będzie to możliwe? A co z finansami? Co z podziałem ról? ED to styl życia, który trudno mu sobie wyobrazić, tym bardziej że brakuje wokół przykładów i wzorów. Jednak kiedy ostatecznie uda się go przekonać, potrafi być ostoją i oparciem w chwilach najtrudniejszych”. Tak było w naszej rodzinie. Kiedy dowiedziałam się o możliwości uczenia dzieci w domu (wtedy było tylko kilka takich rodzin w Polsce), od razu przedstawiłam sprawę mężowi. Oczywiście nie spotkałam się z entuzjazmem. Wręcz przeciwnie! “A wiesz, ile na to potrzeba kasy? A poza tym to uważasz, że jesteś ekspertem od wszystkiego i wszystkiego nauczysz? Jak sobie to wyobrażasz?” Wątpliwości było całe mnóstwo, ale ziarno wątpliwości zostało posiane. I w ciszy, powoli sobie dojrzewało. Nie przeszkadzałam mu, wiedząc, że potrzebuje czasu.
Pomogli nam spotkani ludzie. Najpierw pewna rodzina w radomskim, która zaprosiła nas na weekend do siebie i opowiedziała, jak to wygląda. Szczególnie rozmowa z tatą tamtych dzieci dużo dała mojemu mężowi, który został w 100% zdobyty dla szczytnej idei edukacji domowej. Okazało się, że wszystko to wygląda zupełnie inaczej niż mąż sobie wyobrażał.
Ponadto cenne dla niego były rozmowy z profesorem Markiem Budajczakiem i przeczytanie jego książki, rozwiewającej wiele wątpliwości. Marek Budajczak zetknął się z edukacją domową jako naukowiec już w 1993 roku, kiedy to poznał Rolanda Meighana. Temat zainteresował go do tego stopnia, że zapoznawał się z obszerną, anglojęzyczną literaturą przedmiotu, próbował na różne możliwe sposoby dotrzeć do ludzi, którzy znali ED zarówno od strony teoretycznej jak i praktycznej, zgłębiał prawo oświatowe wielu państw. Efektem jego poszukiwań jest praca “Edukacja domowa”, teraz jej trzecie wydanie “Edukacja domowa… po latach”. Ponadto ich dzieci również się w ten sposób kształciły, kiedy tylko profesorowi udało się przekonać do tego projektu żonę. Dziś są już dorosłymi, świetnie radzącymi sobie w życiu ludźmi.
Gorąco polecam książkę Pana Profesora, którą wydaliśmy niedawno w naszym wydawnictwie. Na pewno jest ona w stanie przekonać nieprzekonanych, bo rzeczowo i konkretnie odpowiada na wiele typowych pytań dotyczących edukacji domowej. Są to argumenty, które trafią do każdego, kto ma wątpliwości. Poza tym profesor jest zawsze otwarty, by pomóc, porozmawiać, wyjaśnić .