Ta strona używa plików cookies, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie

Na co zwrócić szczególną uwagę (moim zdaniem :-) )

08 / 05 / 2019



Długo myślałam nad tym, na co zwrócić szczególną uwagę w edukacji domowej i chętnie podzielę się moimi przemyśleniami.

Oto one:1) Starać się przede wszystkim o jedność małżeńską. Po latach dopiero widzę, że to powinien być priorytet: troska o małżeństwo, stawianie męża/żony na pierwszym ( po Bogu) miejscu, dążenie do tego, by być „ jednego serca i jednego ducha”. Ostatnio rozmawiałam na ten temat ze znajomą ze wspólnoty. Powiedziała coś, co mnie poruszyło. Otóż ona jest osobą bardzo wierzącą, zaangażowaną w dzieło nowej ewangelizacji, jej mąż z kolei trzyma się z dala od Kościoła. Starali się jednak zawsze o jedność, zwłaszcza gdy dotyczyło to wychowania dziecka. Potrafili przesiedzieć trzy godziny w wannie ?, by rozmawiać i wypracować wspólne stanowisko, którego potem oboje trzymali się z żelazną konsekwencją. Ich córka jest już dorosła, a oni nie mieli z nią większych kłopotów.Często, niestety, popełniamy błąd, że wszystko kręci się dookoła dzieci, co w efekcie nie przynosi nikomu dobrych owoców.

2) Ufać swoim umiejętnościom i intuicji. Czasem wydaje nam się, że edukacja domowa to coś, czemu absolutnie nie potrafimy sprostać. Tymczasem to, co mamy do zrobienia w pierwszych latach nauki (bo wtedy nasza rola jest najistotniejsza), nie przekracza naszych możliwości. Pisać, liczyć, czytać umiemy, podstawową wiedzę o świecie mamy. A tak naprawdę w tym czasie dzieci po prostu potrzebują naszej obecności i troski. Nie dajmy się zwariować, że do wszystkiego niezbędni są fachowcy i profesjonaliści! Bardzo lubię słowa abp Majdańskiego: „Rodzice, miejcie odwagę samodzielnie wychowywać swoje dzieci. To wy jesteście tu kompetentni, a nie „profesjonaliści” od muzyki, plastyki itp. To dobrze, że czujecie się amatorami. Bo amator pochodzi od słowa amo, czyli kocham. Profesjonalista nie kocha waszych dzieci”.

3) Rozwijać to, co się niemodnie nazywa „cnotami”: pilność, pracowitość, opanowanie itd. Kształcenie powinno mieć charakter wychowujący – pokazuję to w moje książce na przykładzie rodzin chociażby Marty, Beaty, Ewy czy Oli. Kaligrafia na przykład pomaga w ćwiczeniu charakteru, uczy skupienia, szacunku do słowa pisanego. Jest coraz więcej osób prowadzących specjalne kursy kaligrafii. W dobie Internetu nie rezygnujmy z tekstów pisanych odręcznie. Noszą w sobie znamiona trwałości! Do dziś mam swoje zeszyty z I-ej klasy, listy do mamy pisywane z tzw. kolonii, pamiętniki. Nasze dzieci bardzo lubiły je przeglądać.

4) Dużo czytać! Wybierać wartościowe książki, pisane ładnym językiem, z pięknymi ilustracjami. Naturalnym pożywieniem dla dzieci są arcydzieła, które pomagają zrozumieć świat, kształtować język i wyobraźnię. Dzieci ED rzeczywiście chłoną książki: mają więcej czasu, więcej zewnętrznej „nudy”, mniej telewizora i komputera.

5) Dać dzieciom dużo wolnego czasu, żeby mogły odkrywać swoje zainteresowania. W środowisku, w którym są książki, bloki rysunkowe, plastelina, kredki itp., dzieci znajdą sobie zajęcie. Sami się zdziwimy, co potrafią wymyślić! Kiedy nasi byli mali (7 i 5 lat), przyniosłam z biblioteki książkę „Bohaterowie historii Polski” . Nie wiedziałam, że zainicjuję w ten sposób wielkie zafascynowanie historią. Zarówno syn jak i córka uczyli się na pamięć pocztu królów Polski, znali genealogie i koneksje rodzinne. Z kolei duże ilości plasteliny służyły synowi do lepienia setek samolocików, które potem wykorzystywał w swoich zabawach historycznych o wojnach na Pacyfiku.

6) Modlić się o poczucie humoru, bo ono tak naprawdę pozwala na dystans do siebie, swojej rodziny i całej naszej edukacyjnej „działalności”. Nie wszystko się uda, nie wszystko wyjdzie idealnie, ale też nie wszystko od nas zależy.