"O wychowaniu" generałowej Zamoyskiej
14 / 12 / 2018
Niektóre książki odkrywamy stanowczo za późno. I strasznie nam żal, bo przecież mogliśmy uniknąć tylu błędów, wejść w życie bardziej przygotowani, więcej rozumiejący…
Dla mnie taką pozycją jest „O wychowaniu” Jadwigi Zamoyskiej. Właściwie to o jej istnieniu dowiedziałam się, gdy dzieci były duże. Wielu rad nie mogę już zastosować. Ale mogę pisać i mówić o tej niezwykłej postaci, służebnicy Bożej, Polce. Była kształcona w domu przez guwernantki, m.in. Wandę Żmichowską. Wyszła za mąż za generała Władysława Zamoyskiego i towarzyszyła mu w jego licznych, zagranicznych podróżach. Przeżyła jego śmierć, śmierć dwojga dzieci, potem brata. Po odejściu tego ostatniego przejęła dobra rodzinne w Kórniku, gdzie założyła szkołę domowej pracy dla dziewcząt, przeniesioną potem do Zakopanego. Błażej Tobolski napisał o niej następująco: „cicha bohaterka dnia codziennego, mająca odwagę podejmować wielkie dzieła na przekór wszelkim przeciwnościom”. Zamoyska uporządkowała swój świat w sposób świadomy. Jak to się przekładało na system wychowawczy?
1) Kim jest człowiek? Jakie jest jego przeznaczenie? Odpowiedź na te pytania jest fundamentalna w pracy wychowawczej. Zamoyska ciągle mówi o życiu jako drodze do wieczności. Stąd najważniejszy cel wychowania to świętość. Wzruszająca jest jej modlitwa: „Boże mój, jeśli za cenę życia mojego możesz dać uświęcenie dzieciom, weź życie moje dziś jeszcze, weź wszystko, co posiadam, przygnieć mnie cierpieniami, lecz daj mi tę jedną rzecz, o którą Cię proszę”.
2) Kim są rodzice? „Nie są panami ani stwórcami dzieci swoich”. Ich rolą jest odkryć to wszystko, co Bóg złożył w powierzonych im dzieciach: złe skłonności, aby pomagać w ich zwalczaniu, a przede wszystkim te dobre i wszystkie talenty, aby je rozwijać.
3) Pierwszeństwo posłuszeństwa przed kształceniem rozumu i sądu. Zamoyska bardzo podkreślała wartość posłuszeństwa, bo ono „hartuje wolę, daje moc panowania nad sobą i złymi skłonnościami, daje siłę do hamowania gniewu, do przezwyciężania lenistwa, daje odporność względem pokus, męstwo do wypełniania najtrudniejszych obowiązków”.
4) Właściwe rozumienie socjalizacji (wypływające z celu wychowania), zupełnie inne od tego, jakie nam się serwuje. Otóż generałowa pisała tak: „niech (rodzice) nie przyjmują u siebie ludzi, których przykłady i rozmowy są dla dzieci szkodliwe, niech nie trzymają u siebie książek, dzienników i obrazów, które dla dzieci trucizną stać się mogą”. Niejednokrotnie też podkreślała, że należy rozwinąć w dzieciach zamiłowanie do pożytecznego czytania, a wzbudzać wstręt do złych książek. To, co czytamy, nie pozostaje przecież bez wpływu na nasze wybory.
5) Rozróżnienie między łajaniem dzieci a karaniem. Karanie to konsekwencja złych wyborów, natomiast ciągłe gderanie i narzekanie nie pobudza do poprawy.
6) Podkreślenie wartości czasu, który jest darem Bożym, a „każda zmarnowana chwila powoduje niepowetowaną ujmę szczęścia wiecznego”.
7) Ścisłe trzymanie się planu dnia, pilnowanie porządku, regularnych godzin posiłków i snu.
8) Rozmowy z rodzicami będące „kamiennym probierzem wychowania”, bo dzieci nie mogą obyć się bez wymiany myśli, a „cały owoc wychowania zależy od tego, z kim ta wymiana myśli zachodzi”.
Jest to oczywiście skrót, zachęcam do lektury całości, bo Zamoyska jest z pewnością postacią godną tego, by się z jej wizją wychowawczą zapoznać.Na koniec jeszcze anegdotka z książki „ Maria i Magdalena” Magdaleny Samozwaniec, siostry Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, córki Wojciecha Kossaka, w których domu panował zupełnie inny styl i duch niż ten reprezentowany przez Zamoyską. „Generałowa była istnym generałem w spódnicy (…)Gdy któraś córka była nieposłuszna albo nie chciała się uczyć gospodarstwa domowego, to matka jej groziła: „Oddam cię do Kuźnic, do generałowej Zamoyskiej! Tam się nauczysz nie tylko gospodarstwa, ale posłuszeństwa i poczucia obowiązku”. I jeszcze jedno: „Zacna matrona nie zaniedbywała również swoich finansowych spraw i w Kuźnicach założyła wzorową kawiarnię, w której były najlepsze w Galicji ciastka, wykonywane – pod fachowym nadzorem – przez jej wychowanice, tak że produkcja nic jej nie kosztowała. Do obsługi gości przeznaczone były dziewczęta z drugiego chóru, a więc i obsługę miała za darmo. Produktów dostarczały dobra kórnickie, więc wszystko razem było imprezą czysto dochodową”.