Wywiad z trzynastoletnim Mikołajem, który nie był nigdy w żadnej placówce oświatowej
20 / 05 / 2021
Rodzice Mikołaja, Ola i Piotrek, opisani przeze mnie w książce „Edukacja domowa jako styl życia”, zdecydowali się na nauczanie domowe już dawno, prawie 19 lat temu, jeszcze przed narodzinami ich pierwszego dziecka.
Mikołaj, z którym przeprowadziłam wywiad, jest czwarty z sześciorga rodzeństwa i uczy się w klasie szóstej. Właśnie zdaje kolejne egzaminy. Nigdy nie był w szkole, podobnie jak jego bracia i siostry. Jest chłopcem ciekawym świata, oczytanym, mającym swoje zdanie na wiele tematów, pełnym pasji.
Agata Głażewska – Czy mógłbyś powiedzieć, co najbardziej cię interesuje? Co szczególnie lubisz robić?
Mikołaj Januszewski – Od zawsze pasjonowało mnie rysowanie. Najpierw podpatrywałem, jak to inni robili, później mama zaczęła mi pokazywać różne metody. Uczyłem się łapać proporcje, cienie, starałem się, żeby moje obrazki były schludne i ładne. Ciągle się doskonaliłem, korzystając na przykład z bezpłatnych kursów „Krok po kroku”.
A.G. – widzę, że rysowanie daje ci dużo satysfakcji?
M.J. – Tak, często znajduje sobie jakiś obrazek i staram się go odwzorować. Czasami świetnie mi wychodzi narysowanie czegoś bardzo trudnego i jestem wtedy zadowolony. Ale, niestety, nie zawsze mi się udaje – czasami nie potrafię sobie poradzić z jakąś małą, prostą rzeczą.
A.G. – Lubisz rysować, ale chętnie też piszesz opowiadania i czytasz dużo książek. Jakie podobają ci się najbardziej?
M.J. – Najciekawsze są powieści detektywistyczne. Lubię też książki fantasy takie, które mają dużo akcji. Pierwszą książką, którą najbardziej zapamiętałem, była historia napisana po angielsku pt. „Gruffalo” – o myszce, która chciała być zjedzona przez wszystkich mieszkańców lasu.
A.G. – Edukacja domowa daje możliwość rozwijania własnych zainteresowań, choć oczywiście uczysz się też tego, co twoi rówieśnicy, bo przecież zdajesz egzaminy ze wszystkich przedmiotów.
M.J. – Tak, i nikt nie może tego pojąć, co to są te moje egzaminy. Wszyscy bardzo się dziwią, bo tego nie znają. A jeśli chodzi o mnie, to mój dzień nauki wygląda mniej więcej tak: budzę się około godziny ósmej, czasem wcześniej, czasem trochę później. Następnie mam swoje poranne obowiązki: karmienie królików, pościelenie łóżka i ogarnięcie pokoju. Potem – jeśli mam taki dyżur – to pomagam w przygotowaniu śniadania. Po nim zaczynam się uczyć. W naszej rodzinie jest tak, że do 6- ej klasy wszyscy się uczyli albo w pracowni albo przy wspólnym stole, a potem już każdy pracował w swoim pokoju. To jest mój pierwszy rok, taki właśnie samodzielny. Po wypełnieniu obowiązków mam dwie godziny bitej nauki. Przy śniadaniu mówię mamie, jaki mam plan, a przy kolacji, jak go zrealizowałem. Po prostu mama chce wiedzieć, w jakim tempie pracuję, co mi jeszcze zostało. Po dwóch godziny pracy mam przerwę i idę pobawić się na dworze z rodzeństwem w świat Tolkiena. Często na przykład strzelam z łuku. Jak wracam z dworu, jem drugie śniadanie i idę dalej się uczyć. Potem ćwiczę na pianinie albo na klarnecie.
A.G. – To jeszcze jedno ważne pytanie. Otóż wszyscy mówią, że dzieci w edukacji domowej nie rozwijają się społecznie. Co ty na to?
M.J. – Tak, często mi mówią: „pewnie jesteś strasznie samotny”. A ja im odpowiadam, że nie muszę mieć dużo ludzi i nie potrzebuję mieć byle jakiego przyjaciela tylko prawdziwego. Zresztą mam dużo zainteresowań i jeżdżę na różne spotkania: do szkoły muzycznej, na basen, na zbiórki harcerskie. Poza tym jestem ministrantem i tam mam kolegów. Chodziłem na boisko, dużo ludzi mnie zna. Nie czuję się samotny.
A.G. – A nie brakuje Ci zajęć sportowych na przykład?
M.J. – Nie, chodzę raz w tygodniu na basen, a grałem też w piłkę nożną. Tata wymaga poza tym, byśmy systematycznie, codziennie robili ćwiczenia: brzuszki, pompki, przysiady czy inne. Zapisujemy to w specjalnym kalendarzu: ile czasu danego dnia poświęciłem na ćwiczenia. Chodzi o to, żeby robić to, nawet króciutko, ale codziennie. A jak mnie albo moje rodzeństwo zainteresuje jakiś sport, to możemy o tym powiedzieć rodzicom i zapisać się na odpowiednie zajęcia.
A.G. – Dziękuję za rozmowę.
<